Śledząc historię z perspektywy młodej bohaterki mamy możliwość odkrywania tego świata wraz z nią, zastosowano tu jednak schemat odwrotny z tego znanego nam z tradycyjnych bajek: Yukiko żeby odkryć prawdę o swoim otoczeniu nie zdziera z rzeczywistości bajkowych pejzaży, a rozwiewa trujące opary spalin i narkotycznej mgły. Świat Shimy jest brudny i brutalny, a dla słabych nie ma tu miejsca. Sama opowieść jest niestety dość przewidywalna, bez problemu można wyczuć w którym momencie nastąpi zdrada, gdzie się coś spieprzy oraz to kto i kiedy zaoferuje Yukiko pomoc. Relacje bohaterki z arashitorą moim zdaniem zdecydowanie zbyt szybko się unormowały, szczególnie biorąc pod uwagę to, co wydarzyło się w trakcie ich pierwszego spotkania, w dodatku ich relacje są bardzo nierówne. Buuru przejmuje wiele cech Yukiko bardzo szybko, jednak nie działa to w obie strony w porównywalnym stopniu, a to przecież arashitora ma dominującą osobowość. Mój czujnik marysujności ewidentnie wchodzi w czerwone pole. Mam też wrażenie, że Kristoff nie do końca poradził sobie z rozłożeniem napięcia w powieści - o ile większość książki czyta się jednym tchem, to początek i koniec dłużyły mi się niemiłosiernie. W teorii wszystko zrobił poprawnie, ale nie do końca się to sprawdziło. Może to przez wspomniany brak oryginalności w samej historii? Najciekawszy moim zdaniem był wątek Gildii Lotosu, szczególnie odkrycie tajemnicy krwawego lotosu.
Całość na: http://funtastyka.blogspot.com/2013/09/tancerze-burzy-czyli-diesel-punk-w.html